Człowiek stoi, gapi się i widzi... cud.
czwartek, 29 lipca 2010
wtorek, 27 lipca 2010
poniedziałek, 26 lipca 2010
środa, 21 lipca 2010
wtorek, 20 lipca 2010
czwartek, 15 lipca 2010
Kajetan jest już wśród nas
Pragnę poinformować, iż dziś o godz. 0.35 przyszedł na świat mój syn, Kajetan. Nie ma co ukrywać, że trochę się pospieszył. Trzymajcie kciuki, żeby wszystko dobrze się skończyło:)
Dzięki wszytkim za wpisy i życzenia!
czwartek, 8 lipca 2010
wtorek, 6 lipca 2010
Świeży pachnący chleb oraz rzeźnia, ale nie nr 5, czyli kilka zdań o sztuce fotografii... oczywiście tej prawdziwej, której knebluje się usta!

Ze względu na rzesze wstrząśniętych (o zgrozo!) odbiorców fotografii zamieszczonej wczoraj (patrz niżej) z piekarni, postanowiłem nie wrzucać kolejnych zdjęć... a szkoda. Trudno odnosić się w obiektywny sposób do zdjęć, które zakończyłem kilkanaście godzin temu, ale muszę przyznać, że ich robienie sprawiło mi sporo satysfakcji - i nie chodzi mi tu o te judymowe spłacanie 'przeklętego' długu (w końcu chyba nie mam takowego wobec piekarzy), ale po prostu o pokazywanie czegoś... namacalnego, zjadalnego.
Okazuje się, że rzeczywistość przegrywa z naszym wyobrażeniem o rzeczywistości, jaką powinna być. Wolimy sobie wyobrażać, że np. kiełbasa jagiellońska z Intermarche rośnie w lesie na drzewie, a nie jest końcowym produktem zarżniętej w konwulsjach świni (jestem ciekaw co myślicie o zdjęciach nagrodzonych na World Press Photo 2010 nijakiego Tommaso Ausili'ego np.

Więcej na http://www.worldpressphoto.org/index.php?option=com_photogallery&task=view&id=1747&Itemid=257&bandwidth=high
Bardzo estetycznie zarżnięte świnki i owieczki:) Smacznego!
I żeby było jasne - nie wystawiam fotografii z piekarni nie z tego względu, że się boję. Nie publikuję ich ze względu na chłopaków-piekarzy i ich pracę - nie chcę, żeby któryś z nich miał problemy, ponieważ zrobiłem zdjęcia robotnikowi ubranemu do pasa, gdy tymczasem powinien być ubrany... no co najmniej w kaftan zapinany pod szyję przy temperaturze 39 stopni Celsjusza. Przepraszam, ale nie tym zajmuje się fotografia reportażowa (jeśli to, co zrobiłem może wogóle pretendować do takowej) - czyli ustawianiem, przebieraniem, wygładzaniem (ostatnio sam T. Tomaszewski miał problemy z powodu "poprawiania rzeczywistości"). Chciałem pokazać ludzi w pracy, ich trud, zmęczenie, ale też niesamowitą pracowitość, wydajność, koordynację ruchów i bardzo krótkie chwile wytchnienia...
Niestety, niektórym z was to nie w smak. No cóż, wychodzi taka małomiasteczkowość.
A teraz z Gombrowicza... Ależ się uniosłem, poruszyłem... ehh... a nawet drgnąłem!
I przy okazji wklepałem najdłuższego posta! Ludzie! Można komentować! Bez logowania! Całkowita anonimowość! Za darmo!
poniedziałek, 5 lipca 2010
W piekarni
niedziela, 4 lipca 2010
sobota, 3 lipca 2010
piątek, 2 lipca 2010
czwartek, 1 lipca 2010
Subskrybuj:
Posty (Atom)